piątek, 10 grudnia 2021

Stan wojenny. W 40. rocznicę wprowadzenia

Za kilka dni minie czterdziesta rocznica jednego z najważniejszych wydarzeń w najnowszej historii Polski. 13 grudnia 1981 roku decyzją Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (WRON) wprowadzono na obszarze całego kraju stan wojenny. Większość mieszkańców Kęt dowiedziała się o tym w mroźny niedzielny poranek. Spora część z nich w pierwszej chwili mogła tej zmiany nie zauważyć. Miasto budziło się do życia pośród codziennej krzątaniny, porannych obowiązków związanych z przygotowaniem śniadania czy wyjściem do kościoła. Powodem do niepokoju mogły być głuche telefony, ale w PRL-u luksus ten dotyczył niewielu, a problemy z łącznością nie były rzadkie. Muzyka poważna dobiegająca z głośników radiowych wydawała się dziwna o tej porze, ale mało kto zwracał na to uwagę. Dopiero włączenie telewizji czy wyjście na zewnątrz uświadomiło mieszkańcom, że obudzili się w nowej rzeczywistości.


Czołgi na ulicach w czasie stanu wojennego, domena publiczna


Przygotowani do wprowadzenia stanu wojennego trwały od wielu miesięcy. Praktycznie przez cały okres tzw. „karnawału Solidarności” komunistyczne władze rozważały wariant siłowy. Bardzo szybko  zorientowano się w obozie władzy, że nie da się ruchu powstałego po strajkach sierpniowych zneutralizować czy też wkomponować w istniejący system polityczny. Z drugiej strony społeczeństwo skupione wokół związku zawodowego Solidarność dążyło do poszerzenia strefy wolności, czy nawet odzyskania suwerenności narodowej. Musiało to w konsekwencji doprowadzić do starcia. W pierwszym okresie po podpisaniu porozumień władza nie czuła się na siłach do zduszenia dążeń wolnościowych społeczeństwa przy pomocy wojska i policji. Obawiano się wielkiego masowego ruchu, w który zaangażowało się 10 milinów dorosłych Polaków w tym wielu członków PZPR. Problemem był też kryzys przywództwa w „przewodnej sile narodu”. Nowy pierwszy sekretarz PZPR Stanisław Kania nie był człowiekiem zdecydowanym na rozwiązanie siłowe, stąd kolejne pojawiające się kryzysy kończyły się mniejszymi lub większymi ustępstwami władzy. Ten stosunkowo łagodny kurs spowodował utratę zaufania wobec nowego kierownictwa partii, zarówno ze strony Kremlu jak i twardogłowych członków PZPR. Poszukiwano więc odpowiedniego człowieka do przeprowadzenia pacyfikacji wolnościowego ruchu. Wybór padł na gen. Wojciecha Jaruzelskiego, który pomimo wysuwanych co do jego osoby zastrzeżeń, gwarantował skuteczne przeprowadzenie całej akcji. Jednocześnie trwało planowanie stanu wojennego przy udziale towarzyszy z KGB i wysokich rangą wojskowych sowieckich. Przygotowania te nabrały rozpędu w końcówce 1981 roku. We wrześniu tegoż roku gen Jaruzelski został I sekretarzem KC PZPR, a w kraj wysłano Terenowe Grupy Operacyjne złożone z oficerów Ludowego Wojska Polskiego.

Późnym południem 12 grudnia do komend milicji i dowódców jednostek wojskowych dotarły rozkazy o rozpoczęciu operacji o wdzięcznej nazwie „Azalia”. W jej wyniku wyłączono telefony i opanowano ośrodki radia i telewizji. Powodzenie tej operacji spowodowało, że wszystkie środki masowej komunikacji znalazły się pod ścisłą kontrolą władz i umożliwiło przejście do zasadniczej fazy planowanego puczu. O północy rozpoczęły się aresztowania działaczy Solidarności. Akcję tę – kryptonim „Jodła” – przeprowadzono bardzo sprawnie. Już pierwszego dnia w ośrodkach internowania znalazło się 3,5 tysiąca związkowców i przedstawicieli opozycji, w tym kilka osób z Kęt. Na ulicach dużych miast pojawiły się czołgi i inne wozy bojowe. Uzbrojone w broń długą patrole można było spotkać nawet w niewielkich miejscowościach. Telewizja państwowa (jedyna jaka wówczas nadawała na trenie Polski) zmieniała ramówkę i wyemitowała słynne przemówieni gen. Wojciecha Jaruzelskiego, w którym uzasadniał wprowadzenie stanu wojennego katastrofalną sytuacją kraju. Co pewien czas umundurowani spikerzy informowali o zakazie strajków i zgromadzeń, wprowadzeniu godziny milicyjnej, zawieszeniu działalności organizacji społecznych w tym związków zawodowych. Zmilitaryzowano także szereg przedsiębiorstw, a do pozostałych wysłano komisarzy wojskowych. Jednocześnie w Warszawie zebrała się Rada Państwa (w ustroju PRL pełniła rolę odpowiadającej funkcji prezydenta), aby zalegalizować dokonany przez wojskowych zamach stanu.

Wprowadzenie stanu wojennego było ogromnym zaskoczeniem dla większości społeczeństwa. Wbrew zakazom zakazowi w wielu zakładach pracy wybuchły strajki. Jednak szybko wygasły. Najbardziej znanym i jednocześnie tragicznym był strajk w kopalni „Wujek” brutalnie spacyfikowany przez ZOMO. W naszym regionie duże znaczenie miał protest w kopalni „Piast” w Bieruniu, gdzie pracowało wiele mieszkańców Kęt i okolicy. Zakończył się dopiero 28 grudnia 1981 roku. Niewątpliwie reakcja społeczeństwa na wprowadzenie stanu wojennego był słabsza niż spodziewały się władze. Spowodowane to było przede wszystkim efektami narastającego kryzysu gospodarczego. Poczucie niepewności potęgowane było rozsiewanymi  plotkami o możliwej interwencji sowieckiej w Polsce. Atmosferą tamtych dni dobrze oddaje wpis w Kronice parafialnej kościoła św. Małgorzaty i Katarzyny w Kętach

Chaos gospodarczy i polityczny, strajki i rozruchy uliczne, dotkliwe braki w zaopatrzeniu, spekulacja , napady , kradzieże i inflacja bardzo dokuczyły wielu ludziom, zwłaszcza niezaangażowanym, stąd u wielu ludzi mimo tragedii narodu i zawodu robotników, westchnienie ulgi  – „nareszcie spokój i porządek”. 

Pewne znaczenie miała także data ogłoszenia stanu wojennego, która przypadła na okres przedświąteczny, gdy ludzie zajęci byli przygotowaniami do świąt.

Stan wojenny był z punktu widzenia wojskowego sukcesem władzy. Junta zdołała sprawnie opanować instytucje państwowe i w krótkim czasie spacyfikować próby oporu. Jednak w dłuższej perspektywie komunistom nie udało się odzyskać zaufania społecznego, ani opanować kryzysu gospodarczego. Wyalienowana ze społeczeństwa władza trwała tylko dzięki wsparciu z zewnątrz, co dobitnie się okazało podczas częściowo wolnych wyborów w 1989 roku.

Janusz Kudłacik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz