Ambroży Grabowski nie daje tak łatwo o sobie zapomnieć i co jakiś czas do nas powraca. Jeśli dziennie poświęci mu się, dajmy na to kilkanaście minut, to jego na poły zapomniana postać zaczyna na nowo żyć, ukazując nam prawdziwe oblicze naszego słynnego kęczanina.
poniedziałek, 13 marca 2017
piątek, 3 marca 2017
O słynnym towarzyszu wędrówek Ambrożego Grabowskiego
Nasz szacowny kęcki obywatel w całkiem dobrym zdrowiu dożył 86 lat, co jak na standardy epoki w której przyszło mu żyć, było bardzo dobrym wynikiem, zważywszy na dość wysoką umieralność w ówczesnym Krakowie.
Zastanawiające jest, co pomogło Ambrożemu Grabowskiemu, prawie do ostatnich swoich dni, zachować swoistą czerstwość ciała i umysłu. Być może były to tzw. „dobre geny odziedziczone po przodkach, a być może swoisty żelazny reżim, który przez całe życie jemu towarzyszył.
Ze wspomnień przyjaciela Janusza Ferdynanda Nowakowskiego, „Ambroży Grabowski – wspomnienie z Krakowa. W-wa 1869 r., które zostały opublikowane w rok po jego śmierci, wyłania się taki oto obraz:
Zastanawiające jest, co pomogło Ambrożemu Grabowskiemu, prawie do ostatnich swoich dni, zachować swoistą czerstwość ciała i umysłu. Być może były to tzw. „dobre geny odziedziczone po przodkach, a być może swoisty żelazny reżim, który przez całe życie jemu towarzyszył.
Ze wspomnień przyjaciela Janusza Ferdynanda Nowakowskiego, „Ambroży Grabowski – wspomnienie z Krakowa. W-wa 1869 r., które zostały opublikowane w rok po jego śmierci, wyłania się taki oto obraz:
Subskrybuj:
Posty (Atom)