Od tygodnia na moim biurku króluje pewien
kubek, na którym widnieje fragment listu pochodzącego z naszej kolekcji. Kubki
z wizerunkami eksponatów, to oczywiście najnowsza oferta sklepiku
muzealnego. Nawiązując do ogólnej tendencji w muzeach na całym świecie, gdzie
praktykuje się sprzedaż takich pamiątek, też postaraliśmy się o własne gadżety.
Wrócę jednak do listu
na moim kubku, bo przecież nie chodzi mi o jakąś kryptoreklamę. Listy (a
mamy dwa tego autora), na co dzień leżą na stoliczku w tym malutkim saloniku na
ekspozycji. Wystarczy się lekko pochylić by zaglądnąć w ich treść. Można to
zrobić z czystym sumieniem mimo że od dziecka nam się wpaja, że cudzych listów
się nie czyta. I tu właśnie działa magia muzeum, bo wiele z takich zasad tu po
prostu nie istnieje (zaintrygowanych odsyłam do wiersza Wisławy
Szymborskiej).
Listy, o których tu
mowa są pięknym wyznaniem miłości męża do swej żony. Ileż w nich czułości, ile
tęsknoty i refleksji. „Najdroższa Róziu, najukochańsza Żono, życie mego
życia!”, a to tylko początek. W naszym inwentarzu muzealnym, ten pełen uczuć skrawek czyjegoś życia
istnieje tylko jako suchy opis: „papeteria, list męża do żony, rękopis,
wymiary, sygnowany: Antoni”. Takie zasady. Niespokojnego muzealnika coś jednak
zachęca do drążenia tematu.
Kim był Antoni i kim
jego żona Rózia?
Pisał swe listy ze Lwowa, a to już ważna informacja. Wiemy, że od 1895 r. we Lwowie zamieszkiwał znany Kęczanin, (choć nie urodził się w Kętach) Antoni Szczerbowski, jego żona jak najbardziej miała na imię Rozalia. Mieli już w tym czasie dzieci, o czym wspomina nasz Antoni właśnie w tych listach. Jest wielce prawdopodobne, że to właśnie o tym Antonim możemy tu mówić. Tą wyjątkową postać, całkiem niedawno ukazał nam w nowym świetle znajomy muzealnik z muzeum pożarnictwa w Mysłowicach, Pan Paweł Gąsiąrczyk, stwierdzając, że nie da się jej przecenić. Standardy w dziedzinie pożarnictwa, które wprowadził Antoni Szczerbowski funkcjonują do dzisiaj nie tylko na terenach dawnej Galicji. Stosowane są na wiele większą skalę. Nie wspominając już świetnego pomysłu na rozsuwaną drabinę pożarniczą, jego autorstwa. I pomyśleć, że ten pragmatyczny człowiek, mógł przelać na papier tyle czułości. Swoją drogą szkoda, że w naszym muzeum nie ma takich listów żony do męża.
Pisał swe listy ze Lwowa, a to już ważna informacja. Wiemy, że od 1895 r. we Lwowie zamieszkiwał znany Kęczanin, (choć nie urodził się w Kętach) Antoni Szczerbowski, jego żona jak najbardziej miała na imię Rozalia. Mieli już w tym czasie dzieci, o czym wspomina nasz Antoni właśnie w tych listach. Jest wielce prawdopodobne, że to właśnie o tym Antonim możemy tu mówić. Tą wyjątkową postać, całkiem niedawno ukazał nam w nowym świetle znajomy muzealnik z muzeum pożarnictwa w Mysłowicach, Pan Paweł Gąsiąrczyk, stwierdzając, że nie da się jej przecenić. Standardy w dziedzinie pożarnictwa, które wprowadził Antoni Szczerbowski funkcjonują do dzisiaj nie tylko na terenach dawnej Galicji. Stosowane są na wiele większą skalę. Nie wspominając już świetnego pomysłu na rozsuwaną drabinę pożarniczą, jego autorstwa. I pomyśleć, że ten pragmatyczny człowiek, mógł przelać na papier tyle czułości. Swoją drogą szkoda, że w naszym muzeum nie ma takich listów żony do męża.
Mylą się mali,myla sie i duzi,
OdpowiedzUsuńBo nie wiadomo czy to listy Antka do Rózi.
Wszak wielu z Was wie to o świecie,
Że listy Antka pisane pisane być mogły
Do Rozi ...w innym powiecie....
Strażak wiadomo-dierży straże
Nieobojętny na wdzięki wraże,
Nieraz z uczuc pożogi,
Ratował piekne niebogi,
Odwaga,męstwo,serc przymiot rzadki,
Ratuje panny,wdowy i mężatki.
Wiec kiedy czytam ów komentarza miód
Tak widzę Muzeum: nie tylko historii,ale i cnót.
I nie chodzi wszak -jak w przysłowiu -oto:
Dla meżczyzny cnota jest talentem,
Dla kobiet brak talentu cnotą.
Epistolaria powyższe cieszą bloga gości:
Odtąd bedziecie Muzeum-kęckiej moralności.
Ależ się od tego cieplutko na serduchu robi! Toż to prawdziwie kochający mężczyzna!
OdpowiedzUsuń"... Twój ubóstwiający Cię mąż..." Ach można to czytać na okrągło.
Pozdrawiam "niespokojnego muzealnika" ;)
#pamparampam
Syn Antoniego i Rozali z Hoffmanów Szczerbowskiej urodził sie w Jarosławiu.Adam Szcerbowski,bo on nim ten komentarz, był bardzo aktywny społecznie.Zapewne dzieki miłości ojca i matki talenta pod opiekuńczymi temi skrzydłami tak sie okazały chwalebne.
UsuńZałaczam odsyłacz do jego biografi-może sie komuś bedzie chciało zajrzeć:
http://www.dziejehrubieszowa.hrubieszow.info/s3.pdf
"niespokojny muzealnik"
Bardzo dziękuję za zainteresowanie i podaną informację.
Usuń