czwartek, 21 lutego 2013

Kęty – miasto nieodkryte, czyli co można było znaleźć w kaplicy Jana Kantego w roku 1790…



Co łączy Stanisława Staszica z Kętami ? 
Na pierwszy rzut oka nic. Ale dla badacza historii miasta mała wzmianka odkryta we wspomnieniach Staszica jest perełką w odtworzeniu przeszłości Kęt, które coraz to częściej odkrywają swoje zapomniane tajemnice. Kim był Staszic, nie trzeba tłumaczyć. Wystarczy nadmienić, że dla historyka gospodarki był pionierem nowych rozwiązań i zapatrywań na problemy gospodarcze i społeczne w pierwszym dwudziestoleciu XIX w. Badacz, reformator i inicjator rozwoju przemysłu Królestwa Polskiego, swoje inspiracje czerpał również z  podróży po Europie (zwłaszcza pod koniec XVIII w.). W roku 1790 podróżował z Piskorowic do Wiednia i do Włoch. Wyprawa zaczęła się 6 kwietnia. W dniu 26 kwietnia 1790 r. Staszic jadąc do Białej, na Śląsk Cieszyński, zatrzymał się w Kętach. Oto co zapisał w swojej relacji: 

 „Pod miastem Kęty płynie rzeka Soła. Wielkie czyni wylewy. Odwiedzałem w Kętach dom ś. Jana Kantego, w którym rodził się; ale na miejscu tego domu zastałem wymurowaną dla tego ś-go Męża kaplicę, którą przywłaszczył sobie Józef 2-gi, i cała zasypana owsem i żytem.[…]”.

Używanie kościołów lub kaplic na spichlerze lub magazyny zboża w związku ze zbieraniem podatku państwowego w naturaliach było powszechne, zwłaszcza w czasach cesarza Józefa II, cesarza który chciał zreformować prawie każdą dziedzinę życia, czasami w dość dziwny sposób.
  Jakoś nie mogę sobie wyobrazić tej perełki baroku tonącej w tonach zboża… A Wy…
  
MTJ
Cytat pochodzi z : St. Staszic, Dziennik podróży Stanisława Staszica 1789-1805. Archiwum do dziejów literatury i oświaty w Polsce, t. 17 seria 2 s. 13, Polskiej Akademii Umiejętności, 1931.Dostępna w wersji cyfrowej w ramach Federacji Bibliotek Cyfrowych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz