Lista, co tu dużo pisać,
jest jak zwykle długa, bo wiele z
naszych zabytków chciałoby się poddać „odnowie biologicznej”. Na pierwszym miejscu rządzą, jak zawsze
dokumenty. Argumenty są solidne: takie
wrażliwe eksponaty, delikatne kartki i atrament blednie, zakwaszenie i zawartość
oczywiście wyjątkowo oryginalna. Jestem jak najbardziej za pierwszymi miejscami na
tej liście dla papieru (specjalność archiwalna zobowiązuje). Coraz częściej jednak spoglądam w kierunku tej starej kanapy. Stoi ta dziewiętnastowieczna bidulka w saloniku
i wstydliwie zakrywa gorsze miejsca ozdobnymi poduszkami (te na szczęście są w dosyć dobrej formie).
Owszem zostały jej jeszcze jakieś atuty, na przykład zgrabne nóżki, czy pięknie ukształtowane oparcie z drewna orzechowego ze swymi rzeźbionymi kwiateczkami, które jeszcze urzeka i rozpala wyobraźnię jak to kiedyś wyglądało. Był już nawet konserwator, obejrzał, postukał, pogłaskał i powiedział: „uda się zrobić jeszcze w tym roku, tylko te ceramiczne gwoździe tapicerskie mogą być problemem”. Za ścianą, po sąsiedzku, pręży się jednak konkurencja do kolejki na pierwsze miejsce na liście. O ile archiwistkę udało się przekonać kanapie, to jednak rywalizacja z sąsiadem może być trudna, bo i ma ten zabytek swoje racje. Jest przecież czcigodnym umundurowaniem kęckiego sokolnika, a godności tej tkaniny nie uszanowały te żarłoczne mole. Pręży się teraz ten relikt jak może ale te dziury, fatalna sprawa i w dodatku stoi w nowej gablocie z małymi reflektorkami ujawniającymi światu tę hańbę dla munduru. Czy starczy na dwie „odnowy biologiczne” i dla niej i dla niego? Wątpliwe. Ktoś powie mundur ważniejszy niż jakieś tam fotele czy kanapy, bo i w sławetnym Schönbrunnie takie nadpsute krzesełka się widuje (jak się uważnie patrzy). Mam jednak wciąż nadzieję, że uda się tej parze stanąć egzequo na pierwszym miejscu w ty roku.
Owszem zostały jej jeszcze jakieś atuty, na przykład zgrabne nóżki, czy pięknie ukształtowane oparcie z drewna orzechowego ze swymi rzeźbionymi kwiateczkami, które jeszcze urzeka i rozpala wyobraźnię jak to kiedyś wyglądało. Był już nawet konserwator, obejrzał, postukał, pogłaskał i powiedział: „uda się zrobić jeszcze w tym roku, tylko te ceramiczne gwoździe tapicerskie mogą być problemem”. Za ścianą, po sąsiedzku, pręży się jednak konkurencja do kolejki na pierwsze miejsce na liście. O ile archiwistkę udało się przekonać kanapie, to jednak rywalizacja z sąsiadem może być trudna, bo i ma ten zabytek swoje racje. Jest przecież czcigodnym umundurowaniem kęckiego sokolnika, a godności tej tkaniny nie uszanowały te żarłoczne mole. Pręży się teraz ten relikt jak może ale te dziury, fatalna sprawa i w dodatku stoi w nowej gablocie z małymi reflektorkami ujawniającymi światu tę hańbę dla munduru. Czy starczy na dwie „odnowy biologiczne” i dla niej i dla niego? Wątpliwe. Ktoś powie mundur ważniejszy niż jakieś tam fotele czy kanapy, bo i w sławetnym Schönbrunnie takie nadpsute krzesełka się widuje (jak się uważnie patrzy). Mam jednak wciąż nadzieję, że uda się tej parze stanąć egzequo na pierwszym miejscu w ty roku.
R
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz