Przy okazji kolejnej rocznicy urodzin człowieka, któremu Kęty i jego mieszkańcy zawdzięczają bardzo wiele, myślę oczywiście o Aleksandrze Kłosińskim, nachodzi mnie refleksja, czy jako współcześni, światli i wszechwiedzący ludzie, żyjący w XXI w., potrafimy w należyty sposób docenić to, jaką wartość mają zgromadzone przez naszego patrona skarby i artefakty przeszłości. Nie myślę tutaj o wartości historycznej, a raczej skali emocji i wzruszeń, które są zaklęte w starych fotografiach i eksponatach, z których każdy może nam opowiedzieć swoją historię.
Wszystkie zgromadzone w muzeum artefakty straciłby na swojej wyjątkowości, gdyby były prezentowane w innym, niż Kęty miejscu. Siłą naszej kęckiej kolekcji niezwykłości jest to, że wszystkie są związane z naszą małą ojczyzną i opowiadają zapomniane historie naszych przodków, którzy kiedyś przed nami wpływali na tożsamość tego miejsca. Zostały po nich stare księgi cechowe, listy i wyblakłe fotografie. Za kilkadziesiąt lat, taką samą historię, naszym potomnym, opowiedzą nasze pożółkłe fotografie. Taka jest kolej rzeczy, historia dzieje się każdego dnia i jeśli nie uczy nas niczego, to przynajmniej ma szansę nas zaciekawić i zaintrygować.
Czasami warto się zatrzymać i w tym zdigitalizowanym świecie poszukać odpowiedzi na pytanie kim jesteśmy i w jakim zmierzamy kierunku. Wizyta w muzeum na pewno nam w tym pomoże. Jednym słowem szanujmy wspomnienia, a przy okazji nas samych.
Jurand Saternus
Pewien historyk,ambitny lecz skromny,
OdpowiedzUsuńNa punkcie historii był wprost nieprzytomny.
Miał psa-ze źródeł mam ten wypis,
Którego nazwał nomen omen-Przypis.
Historyk jak humanista-tęgą klepał bidę,
Tak jak i pies jego Przypis-ibidem.
Raz wszedł na górę,
Rozejrzeć się po teatrum gestas padole,
Lecz Przypis jak to przypis,
Pozostał na dole.
Próżno przywoływał,wabił i nęcił,
Przypis całkiem do historii się zniechęcił.
W rozpaczy utonął w źródeł odmętach,
Został po nim przypis-ten będzie pamiętał.
Więc historyku pomnij ten precedens:
Grune is das goldene Baum des Lebens.
By jednak nie brzmiał ten kiepski wiersz,
złośliwie i kwaśnie:
Lubimy Muzeum-Rynek 16.
Kantyczka XI
OdpowiedzUsuńO mieszczanie i kmiecie.
Co miasto ożywacie,
Baczcie pilnie na me westchnienie,
I na sprawy grodu miejcie baczenie!
Stoję wysoko i wszystko widzę,
Nie umknie sprawa mym oczom kamiennym,
Świat niby odmienia się,lecz wciąż jest niezmienny.
Na memu sercu drogim Muzeum,
cień wątpliwości,jakby rysa.
Ze oto grzebać się będzie w życiorysach,
Chociaż pasja to wścibska,lecz słodka,
Powstało jakoweś laboratorium o przodkach.
Pewna kustoszka,mądra,powabna,choć niezbyt wiotka,
Będzie z genów?lubo z biologii?
Prowadzić przez proste drogi wszak- geneaologii.
A przecież to jasne-od słowo stało się ciałem,
Przypomnę zatem-jak zapowiedziałem.
Wszyscyśmy z Edenu-to na wschód od Hebronu i Niniwy,
Gdy Matka naszą Ewa,a Ojcem Adam lubo nie leniwy,
Tajemnica ta wiadoma-jakże Bogu słodka,
Adam przodkiem,a po nim kolejno nasz przodek z przodka.
Przodek przodkiem przodka,a po nim następny,
Aż do naszej kustosz,co to niezbyt wiotka,
Bez ksiąg nawet i spisów umie znaleźć przodka.
Lecz wyobraźni nawet mnie nie staje,
Jakiż to przodek Kęt ma w herbie 3 jaje.