MK/H/2390 |
Nieubłaganie zbliża się koniec wakacji. Letnią ciszę przerwą szkolne dzwonki. Niektórzy wrócą w znane już progi, dla innych będzie to nowa przygoda. Aby osłodzić pierwszoklasistom to trudne doświadczenie, np. na Śląsku wręczano dzieciom tyty.
Jako osoba wychowana na Opolszczyźnie pamiętam moje zaskoczenie, kiedy w rozmowie z koleżankami z innych części Polski dowiedziałam się, że nie znały tej tradycji. Patrząc z perspektywy dziecka – pierwszoklasisty uważam, że zwyczaj ten jest warty naśladowania również w innych regionach.
Tyta zwana inaczej rogiem obfitości ma swój początek w mitologii greckiej. Nawiązuje do rogu kozy Amaltei, piastunki małego Zeusa. Róg miał się napełniać miodem i ambrozją, a z czasem także innymi dobrami, o których zamarzył jego właściciel. Jest symbolem dobrobytu, bogactwa i powodzenia.
Śląska tyta pochodzi od niemieckiego słowa tüte lub zdrobnienia tütchen określającego papierową torebkę do pakowania, tytkę, zwinięty papierowy rożek.
Zwyczaj wręczania tyty pojawił się już w XIX w. w Niemczech. Niemieckie tyty wypełniano przyborami szkolnymi. Na ziemiach polskich obyczaj ten pojawił się w dwudziestoleciu międzywojennym. Babcie i mamy wykonywały je z papieru, ozdabiały kolorowymi naklejkami, bibułą i celofanem. Do środka wkładano różnego rodzaju słodycze czasami bakalie. Wielkość tyty zależała od zamożności rodziny. Zdarzało się również, że w uboższych rodzinach wypełniano je do połowy pomiętym papierem, a słodycze układano tylko na wierzchu.
Na Śląsku zdjęcie z tytą było i jest punktem obowiązkowym pierwszego dnia szkoły.
Życzę więc wszystkim pierwszoklasistom obfitości słodyczy, dobrych ocen i powodzenia.
PW
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz